Ostatnie trzy dni były mieszanką stresu, nadziei i podekscytowania. Nieoczekiwanie zdecydowałam się na kolejny wyjazd jako au pair i aktywowałam swój profil na greataupair. Nie liczyłam na szybkie znalezienie rodzinki i był to w pewnym sensie strzał na ślepo. Myślałam o tym, jako jednej z opcji, a nie jedynym wyjściu. Dlatego wycyrklowałam moje oczekiwania i stwierdziłam, że tym razem nie będę zgadzać się na wszystko, byle tylko gdzieś pracować. Chciałam, żeby TA przygoda była prawdziwa i moja. Wymarzona. W ten sposób ograniczyłam swoje życzenia do miejsca blisko wody, albo blisko miasta. Najbardziej chciałam Londyn albo Szkocję. Londyn ze względu na Kamilę, a Szkocję, bo pokochałam jej krajobrazy i chciałam mieć szansę na zwiedzenie większej jej części bez konieczności spędzania kilku godzin w pociągu w jedną stronę i braniu kilku dni wolnego.
I, jak się okazało, trafiłam prawdopodobnie na jedyną rodzinkę, która poszukuje au pair na szkockich wyspach. W ten sposób zainteresowała się mną rodzina z miejscowości, której nazwy absolutnie nie potrafię przeczytać, a która znajduje się nad samym morzem, ma swój własny zamek i jest położona nad 3 najpiękniejszą plażą na świecie! Achhh! Cóż za przygoda, co za okazja!
I płacą przyzwoicie, i dadzą mi samochód do dyspozycji, no i dzieci są słodkie i w odpowiednim wieku...
WOW, ze zdjęcia wyspa wygląda bosko!
OdpowiedzUsuńpowodzenia ;**
wygląda super :) powodzenia
OdpowiedzUsuń