Dawno mnie tu nie było. Przez ostatni miesiąc miałam sporo na głowie i, szczerze mówiąc, pisanie tutaj byłoby tylko dodatkowym bałaganem. Miałam wiele do przemyślenia i sporo decyzji do podjęcia. Część z nich już za mną, kilka wciąż przede mną.
Rodzina, u której teraz pracuję, zaproponowała mi współpracę na kolejny sezon. To właśnie jedna z tych rzeczy, które musiałam przemyśleć. Bo warunki są takie same, przez półtora miesiąca zmniejszone godziny, a co za tym idzie - również tygodniówki... Postanowiłam jednak, że wrócę, bo... dzieci są wspaniałe, miejsce jest wyjątkowe, dobrze dogaduję się z hostką, pieniądze są całkiem fajne i mam tu wyrobioną dobrą opinię u innych mam. I potrzebuję pieniędzy.
Dużo pieniędzy.
Na podróż życia, którą planuję zacząć w styczniu 2016, a o której dowiecie się więcej pewnie gdzieś w połowie przyszłego roku, jak moje oszczędności i plany zaczną być trochę bardziej realne niż teraz.
Na styczeń 2015 zaplanowałam za to krótką podróż do dwóch baaardzo fajnych miejsc, o której dowiecie się po Gwiazdce, bo bilety kupiłam jako prezent dla siebie i Martyny, która czasami tu zagląda i nie chciałabym psuć niespodzianki!
Mam dla Was kilka zdjęć z Harris z ostatniego miesiąca! Codziennie zawożę A. do croilleagan i siedzę z Młodą trzy godziny w Tarbert. Często biorę ze sobą aparat i robię zdjęcia. Oto efekty:
Do przeczytania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli zostawiasz komentarz, podpisz się, proszę, żebym wiedziała, jak się do Ciebie zwracać.