środa, 18 grudnia 2013

70. Szkocja, dzień drugi, Glasgow, cz. 2.

Ponieważ w naszych planach nie było nekropolii, która pojawiła się znienacka i zjadła bardzo dużo czasu, musiałyśmy trochę okroić naszą wycieczkę i skierować się bezpośrednio do People's Palace, który miałyśmy nadzieję zwiedzić. Po drodze zahaczyłyśmy o rondo z wieżą zegarową...


którą uważam za totalną katastrofę. Zwłaszcza na środku ronda. Ani nie widać, co jest z drugiej strony, ani to szczególnie urodziwe... No ale są gusta i guściki. Byłoby ładne, gdyby nie zagradzało całego widoku podczas przechodzenia przez jezdnię.

Za to w sąsiedztwie tego ronda, znajduje się również... pomnik jednorożca. Najbardziej absurdalny i najcudowniejszy pomnik, jaki mógł się tam pojawić! Czy ktoś wie, czemu akurat jednorożec?


Po krótkich zakupach lunchowych w polskim sklepie, dotarłyśmy do People's Palace:


Miałam nadzieję, że biały busik sobie stamtąd odjedzie, ale okazało się, że nigdzie się stamtąd nie rusza...


Niestety okazało się, że muzeum, które chciałyśmy odwiedzić, jest zamknięte w poniedziałki. Ruszyłyśmy zatem dalej...
Wraz z powrotem do centrum, zabytki mieszały się z nowoczesnymi elementami, głownie szklanymi taflami.


Ta rzeźba nie jest żartem... Stoi przed GoMA, czyli Galerią Sztuki Nowoczesnej. Do której weszłyśmy. Bo było za darmo. Bo padało. No i żeby zobaczyć, czy będzie podobnie do tego gościa z czerwonym kołkiem na głowie...


Wybrałyśmy się również do restauracji:

Zdjęcie zapożyczone z googla
Zamówiłyśmy żeberka, zapłaciłyśmy 7 funtów i... dostałyśmy gigantyczne porcje! Talerze miały średnicę około 30-35 cm i po brzegi były wypełnione żeberkami w pysznym sosie, frytkami i surówką:
To zdjęcie poglądowe, bo swojego talerza nie fotografowałam


Potem ruszyłyśmy dalej, szwendając się bez konkretnego celu:




Niestety nie zdążyłyśmy zrobić nic więcej, bo spieszyłyśmy się na pociąg do Banavie. Nie martwiłyśmy się jednak, bo w perspektywie miałyśmy jeszcze szansę na zobaczenie czegoś więcej w środę, podczas kilkugodzinnej przesiadki w drodze do domu :)

Aśka, jakieś sprostowania? ;p

1 komentarz:

  1. Szczerze mówiąc to ja tego dnia już tak dobrze nie pamiętam. Byłam trochę rozczarowana Glasgow i pogodą, no i nie mogłam się doczekać następnego dnia. Nic nie prostuję :D (chociaż wydaje mi się że byłyśmy gdzieś jeszcze, przypomina mi się taki biały kościół/teatr?)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli zostawiasz komentarz, podpisz się, proszę, żebym wiedziała, jak się do Ciebie zwracać.