Nie wiem, czy to ostatnie wydarzenia czy też po prostu taki okres w moim życiu, ale postanowiłam żyć intensywniej. Robić więcej, nie marnować czasu, korzystać z okazji, jakie na drodze stawia mi los i cieszyć się tym, co mam. Mimo że czasami czuję się, jakby wciągała mnie wielka, czarna dziura. Nie dać się przytłoczyć, doceniać to, co mam i widzieć pozytywy. Wychodzić na spacery, uśmiechać się, nawet jeśli czasami jedyne, o czym marzę to zwinięcie się w kłębek i zagrzebanie pod stosem pościeli.
W związku z nową filozofią życia, postanowiłam zacząć od zaraz. Czyli wczoraj. Najpierw wybrałam się z dzieciakami, psami i hostką na plażę!
Potem kilka godzin spędziliśmy na przyjęciu urodzinowym Katriny, koleżanki A. Wymęczeni, ale szczęśliwi, wróciliśmy do domu. Po drodze mała R. zasnęła w takiej oto pozycji. Najwyraźniej było jej wygodnie! Dziecko brudne to dziecko szczęśliwe :D
Dzisiaj za to wybrałam się... znowu na plażę! Tym razem na dłużej, lepiej przygotowana i z dużą dawką energii! Po drodze zatrzymał nas na pół godziny autokar pełen niemieckich turystów, który utknął w ślepej uliczce i nie miał jak wykręcić...
Ale udało mu się w końcu, na milion razy, zawrócić!
Wzięliśmy całą torbę smakołyków, kocyków, chusteczek i innych niezbędnych akcesoriów iiiii... Pobiegliśmy na plażę!
A po powrocie z plaży, żeby się nie nudzić i aktywnie spędzić czas, wyszłam na spacer z Wisp (która tak ładnie się do Was uśmiecha na zdjęciach powyżej).
Ponieważ nie było jeszcze żadnych zdjęć zamku, a przecież widać go zaraz po wyjściu z domu, oto prezentuję Wam Amhuinnsuidhe Castle!
Zaraz za zamkiem, wciąż na terenie posiadłości, znajduje się imponujący, przepiękny wodospad!
Dużo dzisiaj zdjęć. Przede wszystkim dlatego, że weekend był bardzo intensywny, ale i dlatego, że planuję rozpocząć 365 project i musiałam trochę potrenować, zanim się za to zabiorę.
Od 100 posta zapraszam na Projekt 365 :) !