czwartek, 1 maja 2014

94. Wycieczka sentymentalna... Muzyczną ścieżką, cz. 1

Jeszcze o tym nie wiecie, ale jestem bardzo sentymentalna. Niektóre sytuacje albo osoby kojarzą mi się z wybranymi utworami czy też wykonawcami. Czasami ze względu na tekst, czasami ze względu na melodię, a w tym przypadku dlatego, że kojarzą mi się z tatą i dzieciństwem. Wybaczcie i, jeśli Was to nie interesuje, zapraszam za kilka dni na następny post o wycieczkach po ruinach.

A teraz zapraszam na wycieczkę sentymentalną.
Zanim jednak posłuchamy kilku piosenek sprzed lat, musicie wiedzieć, że mój tata to wojenne dziecko, urodził się w 1941 roku, stąd piosenki jego młodości to nie tylko lata 70-te i 80-te, ale i 50-te i 60-te. :)

Pięć piosenek, które kojarzą mi się z moim Tatą:

1. Mieczysław Fogg, Mały biały domek:
Kołysanka mojego dzieciństwa. Mogłam słuchać w nieskończoność, kiedy Tata śpiewał mi ją na dobranoc. Trochę poprzerabianą, jego własną wersję, zlepioną z tej piosenki i jakiejś innej, której niestety nie potrafię już teraz znaleźć.


Mały biały domek
co noc mi się śni,
a w tym małym domku,
tylko ja i Ty.

Nie wiem, ach nie wiem,
co to się stało,
że zakochałem się
w Oleńce mej,

tyle jest innych dziewcząt na świecie,
a ja o Tobie marzę i śnię...

Nie krępuj się, możesz śmiało
całować mnie. Ja jedno wiem...
Że kocham Cię

Gdybym miał skarby świata całego,
złożyłbym je u Twoich stóp,
zamieszkalibyśmy z daleka od ludzi,
by nikt nie obudził mej Oleńki ze snu...

2. Stanisław Wielanek, Mój marynarzu:
Był taki okres w naszym rodzinnym życiu, kiedy spędzałam z tatą prawie każdą chwilę. Często śpiewał mi piosenki ze swojej młodości i uczył mnie słów. Mamy nawet na kasecie całą ponad godzinną sesję, która zawiera wszystkie piosenki, jakie tata kiedykolwiek nam śpiewał. Jedną z nich była właśnie ta. Nie znalazłam innej wersji, więc taka musi wystarczyć...



3. Luis Armstrong, What a wonderful world:
Jedna z ulubionych piosenek taty. Jak przez mgłę pamiętam, że jakaś para znajomych moich rodziców mieszkająca na Starym Mieście w Warszawie miała gigantyczną kolekcję płyt i nagrali dla taty składankę jego ulubionych piosenek. Na płycie ta piosenka była druga. Zaraz po 'Bell'.


4. Garou, Janowski, Cugowski, Bell
Ta piosenka (w wersji studyjnej, która podobno nigdy nie wyszła do sprzedaży), stała się na pewien czas piosenką rodzinną. Razem, rodzinnie, śpiewaliśmy, razem się zachwycaliśmy i razem odgadywaliśmy, kto to śpiewa (wtedy nie było jej jeszcze na youtube). Jest chyba jedną z tych piosenek, które nawet po kilkunastu latach zapomnienia, wracają z melodią i słowami, a usta same otwierają się, żeby ją zaśpiewać.


5. Edith Piaf, Je ne regrette rien
Mój absolutny faworyt. Ta piosenka opisuje Tatę. Nieustraszonego, potrafiącego zacząć od zera, nie żałującego życia człowieka, który sprawił, że sama jestem lepszą wersją siebie. Człowiek, który dla zakładu potrafił skoczyć z Mostu Poniatowskiego w Warszawie do Wisły. Za obiad dla wszystkich jego kolegów :)



Dziękuję, że razem ze mną wybraliście się w tę podróż sentymentalną. Ta pierwsza część moich sentymentalnych podróży jest dla mnie szczególnie ważna. Dotyczy najważniejszego w moim życiu człowieka, z którego na zawsze już będę brała przykład. Mojego Bohatera. Mojego Obrońcy.
Mojego Taty.

2 komentarze:

  1. zazdroszcze takiej swietnej relacji z tatą w takim razie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :). To jest zdecydowanie coś, za co będę wdzięczna do końca życia. Taka relacja to skarb i trzeba go doceniać, dopóki to możliwe...

      Usuń

Jeśli zostawiasz komentarz, podpisz się, proszę, żebym wiedziała, jak się do Ciebie zwracać.