No dobra... Jakby to tak ująć... Jestem w raju! Jest cukierkowo, cudownie, niesamowicie i nie do opisania!
No bo wyobraźcie sobie...
Leżycie sobie w swoim lilipucim podwójnym łóżku (jakieś takie krótkie, ale za to jakie urocze i wygodne!), jest cicho, spokojnie, idealnie. I dociera do was, że wcale nie jest tak do końca cicho! Słyszycie fale rozbijające się o brzeg, mewy skrzeczące gdzieś w oddali i wiatr łomoczący w otwarte okno, przez które do pokoju dostaje się zimne, morskie powietrze z tą charakterystyczną nutką soli... I zdajecie sobie sprawę, że jesteście we wspaniałym miejscu. I otwieracie oczy, spoglądacie przez okno i widzicie...
TO:
I w tym momencie zdajecie sobie sprawę, że przez najbliższych siedem miesięcy będziecie się budzić dokładnie w tym samym miejscu, z tym samym widokiem z okna i z tym samym zapachem i dźwiękami... I robi się błogo, cudownie i niesamowicie.
Wiem, że należy się Wam porządny post o wszystkim, ale wybaczcie, nie dzisiaj. Dzisiaj zamierzam nacieszyć się pięknym zachodem słońca i faktem, że to dopiero pierwszy z setek wschodów i zachodów, które obejrzę w tym niesamowitym miejscu!
cudowny widok! uwielbiam morze i ciszę, a raczej fale rozbijające się o brzeg. czekam na jakieś relacje :)
OdpowiedzUsuńPrzepięknie...
OdpowiedzUsuń