Hushinish (czyt. Husznysz) jest naszą lokalną plażą. Dzieli nas od niej zaledwie 6 kilometrów wąską, niezbyt ruchliwą drogą. Nie jest zbyt znana i rzadko można spotkać na niej więcej niż 5 osób na raz. Tak było i pewnego czerwcowego wieczora, kiedy postanowiłam nie pić mojego pysznego piwka po obiedzie i w zamian za to pojechać na plażę, popatrzeć na zachód słońca.
Na plaży byłam przez prawie cały wieczór sama. Prawie, bo w którymś momencie na plażę, pod rączkę, weszła urocza para z Manchesteru, która zdecydowała obejrzeć zachód słońca na jednej z najpiękniejszych, według nich, plaży na wyspie... Wiem, że post spóźniony o prawie trzy miesiące, ale kto by się przejmował, co?
Bez zbędnych opisów, przedstawiam kilka widoków, którymi chciałabym się z Wami podzielić :)
Na plaży byłam przez prawie cały wieczór sama. Prawie, bo w którymś momencie na plażę, pod rączkę, weszła urocza para z Manchesteru, która zdecydowała obejrzeć zachód słońca na jednej z najpiękniejszych, według nich, plaży na wyspie... Wiem, że post spóźniony o prawie trzy miesiące, ale kto by się przejmował, co?
Bez zbędnych opisów, przedstawiam kilka widoków, którymi chciałabym się z Wami podzielić :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli zostawiasz komentarz, podpisz się, proszę, żebym wiedziała, jak się do Ciebie zwracać.