Pewnego dnia wyruszyliśmy, zupełnie bez celu, w stronę jednego z małych miasteczek w pobliżu domu dziadka. Był to jeden z tych leniwych dni, na który nie mamy pomysłu, a który okazuje się tym najfajniejszym z całej podróży. Najpierw zauważyliśmy po drodze plac zabaw i postanowiliśmy się zatrzymać i troszkę rozruszać.
Potem wybraliśmy się do malutkiego portu i latarni, tak sobie. Żeby zabić trochę czasu przed spotkaniem z babcią. I nasze oczy przykuła mała tablica z informacją o darmowych rejsach zabytkowym kutrem! Nie mogłyśmy uwierzyć, że akurat trafiłyśmy na jeden jedyny dzień, kiedy taki rejs jest zupełnie za darmo! Młody uwielbia łodzie, więc zapytałam, czy ta mu się podoba. Wyraził zachwyt i chęć i, jak zwykle, zapytał, czy możemy się nią przepłynąć. Jaki był zdziwiony, jak odpowiedziałam, że skoro chce, to możemy! Radość na twarzy dziecka - bezcenna!
Na łodzi była mniejsza łódź - ratunkowa, do której wsadziłyśmy dzieciaki, żeby się trochę pobawiły. Liny, supły i brud - to wszystko, czego do szczęścia potrzebują nasze dzieci :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli zostawiasz komentarz, podpisz się, proszę, żebym wiedziała, jak się do Ciebie zwracać.